LOTNISKO GDYNIA KOSAKOWO – obywatelski wymiar polityki

Ostatnio wiele osób pyta mnie, dlaczego zaangażowałem się na rzecz LOTNISKA GDYNIA KOSAKOWO. Czy rzeczywiście uważam, że inwestycja jest celowa?

Na ostatnie pytanie trudno mi odpowiedzieć. Nie jestem ekspertem od transportu lotniczego, a dostępne opracowania nie są jednoznaczne.  Dziś pytanie nie brzmi, czy budować, ale czy zagospodarować coś, co jest już wybudowane. Trzeba zatem rozwiązać już istniejący problem i to Tu I Teraz. Dlaczego teraz? Bo 24 września upływał termin złożenia odwołania do Sądu UE. Bezskuteczny upływ tego terminu oznaczał, że Gdynia byłaby osamotniona w walce o poważne środki publiczne. Dlatego zdecydowałem się przedstawić racje przemawiające za tym, aby Państwo Polskie przystąpiło do procesu z Komisją Europejską . Nie rozstrzygając wyniku tego postępowania, udało mi się zapoznać z problemem członków rządu na tyle, że uznano zasadność wniesienia interwencji.

Tak pojmuję obywatelski wymiar polityki.

Kiedy wiele tygodni wcześniej przejeżdżałem nieopodal nowego terminala zrobiło mi się zwyczajnie żal, że obiekt zamknięty jest na „cztery spusty” i niszczeje. To, że inwestycja została zrealizowana, to zapewne głównie efekt wizji Prezydenta Szczurka, bo analizy ekspertów nie były jednoznaczne co do uzasadnienia ekonomicznego projektu. Cała Gdynia powstała kiedyś z marzeń i wizji jednego człowieka Eugeniusza Kwiatkowskiego i wyszło to miastu (które do dziś zachwyca) na dobre. W czasach, kiedy po drogach Gdyni jeździły furki, powstała sześciopasmowa ul. Władysława IV. Kiedy dziś widzimy, jak nagle się kończy to tylko dlatego, że nie została zrealizowana pełna wizja, zgodnie z którą ul. Władysława IV miała połączyć się z Oksywiem potężnym wiaduktem przerzuconym nad portem.

Polacy mają wyjątkową zdolność samoorganizacji i realizowania projektów „niemożliwych”. Wierzę, że dzięki współdziałaniu projekt zakończy się sukcesem. Czego sobie i wszystkim Gdynianom życzę.

Udostępnij treść:

Add Comment