Być demokratycznie wybranym to nie wszystko, co się wiąże z demokratycznym postępowaniem, z demokratycznym mandatem…

Być demokratycznie wybranym to nie wszystko, co się wiąże z demokratycznym postępowaniem, z demokratycznym mandatem. Bycie demokratą to przestrzeganie zasad demokratycznego państwa prawa i wartości, które to państwo w sposób demokratyczny sytuują i konstytuują, czyli również trójpodziału władzy, niezależności władzy sądowniczej, niezależności sędziów etc., całego tego demokratycznego ładu, do którego demontażu Prawo i Sprawiedliwość się przyczynia.

Podczas debaty nad wnioskiem Prawa i Sprawiedliwości o odwołanie marszałka Senatu padło wiele zarzutów. Marszałek Marek Pęk, który wystąpił w imieniu wnioskodawców, podawał jako zarzuty bardzo wiele różnych działań, które podejmuje marszałek Tomasz Grodzki i które podejmuje również Senat, większość senacka. Te wszystkie zarzuty traktowałbym raczej jako działania godne uznania. Przecież powoływanie zespołu doradców, którzy wpływają na jakość pracy Wysokiej Izby, podpowiadają w ważnych kwestiach, jest czymś, co w standardach demokratycznych jest oczywistością. Poprawianie legislacji i dbanie o standardy w tym zakresie jest tylko i wyłącznie godne pochwały. Powoływanie komisji nadzwyczajnych, które zajmują się kluczowymi z punktu widzenia społeczeństwa sprawami, jak klimat, czy takich, które zajmują się wyjaśnieniem afery związanej z Pegasusem, której nie wyjaśnia w Polsce żadna inna instytucja powołana do tego, jak choćby prokuratura, jest raczej zaletą niż powodem do nagany. Senat i senatorowie po prostu realizują swój demokratyczny mandat najlepiej, jak potrafią. Mam wrażenie, że budujemy i pokazujemy w swojej pracy, że Senat jest jedną z niewielu instytucji państwa polskiego, w większości zawłaszczonych przez jedną partię polityczną, która stara się bronić demokracji.

Marszałek Marek Pęk zarzucił większości demokratycznej, że jest antypolska. Takie sformułowanie dyskwalifikuje pana Marka Pęka jako kandydata na marszałka Senatu, każdego Senatu. Taka zapiekłość i takie przekonanie o własnej racji etycznej i moralnej jest charakterystyczne dla rewolucjonisty, można by stwierdzić, bolszewika, który uważa, że ma prawo do oceny innych w taki właśnie sposób pozbawiający ich godności oraz prawa do bycia moralnym i etycznym.

Marszałek Tomasz Grodzki powiedział prawdę, ale Prawo i Sprawiedliwość mówiącym prawdę, która jest niewygodna, nie wybacza – prawdę jako interpretację faktów, jako przedstawienie czegoś, co się odbywa, zgodnie z realiami, zgodnie z rzeczywistością, i jako skrót myślowy, pewne uproszczenie, którego intencje są dla każdego z nas, kto ma dobrą wolę lub trochę wyobraźni, oczywiste do interpretacji. Dla Prawa i Sprawiedliwości stało się to pretekstem do stawiania politycznego zarzutu o zdradzie polskiej racji stanu. Ale ten skrót myślowy, który zastosował marszałek Tomasz Grodzki, z prawdą materialną wcale się nie rozminął. Marszałek miał prawo wytknąć swoistą hipokryzję premiera Mateusza Morawieckiego czy innych prominentnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Bo przecież przez Polskę jeździły i jeżdżą tiry do Rosji, na Białoruś, które zaopatrują rosyjską gospodarkę napędzającą zbrodniczy reżim Putina. Węgiel do Polski jest importowany, a rosyjscy oligarchowie mają w Polsce bezpieczną przystań, ponieważ rząd musi zmienić konstytucję, aby podjąć ich majątki, poddać je sankcjom.

Wypowiedź marszałka Tomasza Grodzkiego się po prostu broni. I nawet jeżeli jego słowa nie spodobały się obozowi władzy, to mam wrażenie, że marszałek bardzo się przysłużył słusznej sprawie. Nadał impuls do tego, aby nasza solidarność z dzielnym narodem ukraińskim, z walczącą Ukrainą przyniosła wreszcie jakiś pozytywny efekt. Bo co się wydarzyło kilka dni później? Można użyć polskiego powiedzenia: uderz w stół, a nożyce się odezwą.

Oto kilka dni później rząd zaczął działać w tym zakresie, złożył pierwsze projekty ustaw, które w istocie czynią zadość postulatom, które postawił marszałek Tomasz Grodzki w swoim wystąpieniu.

Pan marszałek wnioskodawca mówił o polskiej racji stanu, o tym, że Putin ma powody do radości. Jeżeli w Senacie mamy mówić o polskiej racji stanu, to możemy też mówić o haniebnym raporcie podkomisji Macierewicza, która w polską rację stanu uderza. To jest jak z podręcznika rosyjskiej propagandy do siania dezinformacji. Tezy, które się tam stawia, a których nie broni prokuratura ani żaden rozsądny człowiek w Polsce, sieją w polskim społeczeństwie zamęt. Raport przedstawia mity, teorie, które są nie do sprawdzenia bądź niesprawdzalne, które dość skutecznie dzieliły i dzielą polskie społeczeństwo, polską wspólnotę narodową, które w czasie zagrożenia, w czasie agresywnej, zbrodniczej napaści Putina na naszego sąsiada budzą jak najgorsze skojarzenia i bez wątpienia polskiej racji stanu nie służą.

Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, wypowiedział słowa, które słusznie wzbudziły emocje. Emocje, ale też refleksje, a w konsekwencji – działania, by sankcje wymierzone w zbrodniczy reżim Putina były naprawdę skuteczne. I za to należą mu się po prostu podziękowania i brawa.

Panie Marszałku, ma pan nasze poparcie, ma pan poparcie demokratycznej większości senackiej, która rozumie, co znaczą słowa „polska racja stanu”, bo w codziennej pracy, w codziennych obowiązkach dajemy temu wyraz.

 

Udostępnij treść: